Róbmy wioskę

To nie czytanie książek najbardziej wpływa na rozwój dzieci, ale wspólne jedzenie posiłków. Ważniejsze od tego czy na talerzu znajdzie się pizza czy brokuł, jest to, czy przy stole toczy się rozmowa, podczas której dzieci i rodzice mają okazję opowiedzieć o tym, jak się mają, jak minął im dzień. 

To fragment wywiadu z kanadyjską psycholog Susan Pinker pt. „Zbuduj sobie wioskę” (3 numer 2016, Wysokie Obcasy).

Wiedziałaś o tym?

Życie jest trochę jak spacer po linie. Chwiejesz się raz w jedną, raz w drugą stronę, balansujesz, walczysz o każdy krok, aż w końcu udaje Ci się przystanąć i złapać równowagę. Bierzesz głęboki oddech i stawiasz kolejny pewny krok. I kolejny. Ale cały czas czujesz lekki strach, bo przecież tylko tylko chwila nieuwagi i spadniesz.

Praca, dom, dziecko, szkoła, zumba, kurs malarstwa albo treningi do najbliższego półmaratonu. Standard. Jesteś zadaniowa, skoncentrowana i chcesz dopiąć wszystko na ostatni guzik, albo nawet dalej. Nie chcesz zawieść męża, dziecka i szefa, a od pewnego czasu marzysz, żeby koleżankom z pracy kopary opadły na widok Twoich pięknie wyrzeźbionych łydek. No i oczywiście nie zapominasz o gładkich stopach, wypielęgnowanych paznokciach i błysku w oku, które staranie co rano upiększasz podkręcającą mascarą.

Masz tak? Ja tak. Tyle, że już nie daję rady robić paznokci co tydzień.

Mąż nie raz mi mówi Daj spokój, nie zmywaj, jutro ja to zrobię, ręczników też nie prasuj. Może on naprawdę ma rację? Może lepiej przeczytać jedną książkę więcej?

Tymczasem wspomniana już psycholożka dodaje….

Osoby towarzyskie, które spotykają się regularnie w stałym gronie, choćby po to, żeby coś zjeść i poplotkować, mają większe szanse na dłuższe życie niż te, które rzuciły palenie, schudły czy regularnie ćwiczyły.

Czyli co, jednak balans:)? Bo znaczenie mają nawet te małe rozmowy… z sąsiadką albo panią Kasią z pobliskiego warzywniaka. Nie wspomnę przecież o regularnych kontaktach z rodziną, znajomymi od serca i znajomymi od imprezy;). A to wszystko od dziecka, bo od dziecka jesteśmy częścią tej dużej wioski.

Piszę to wszystko potwornie stęskniona za Tuniem, który drugi tydzień z małą przerwą w weekend, buduje swoją wioskę u Dziadków. U tych pierwszych maluje z Babcią, biega w strażackim hełmie po domu z Dziadkiem, a z kuzynami po raz setny budują najwyższą wieżę. U tych drugich podgląda zwierzęta i zażywa swojskich klimatów, które ja poznałam grubo po 20stce;). Kiedy wróci będzie dalej tworzył swój społeczny mikrokosmos…. W przedszkolu, z sąsiadem, Panią Kasią. I choć do mojego macierzyństwa podchodzę jak to najważniejszego projektu, a do tego uwielbiam książki, zwłaszcza te nowe, pachnące i jeszcze nieodkryte, to czasem trzeba się oderwać, zagadać się z kimś na dłużej i tak zwyczajnie pobyć.

Za 3 dni ruszamy razem nad morze. Będziemy nadrabiać chwile, które uciekają i ładować akumulatory, aby stawiać kolejne kroki na linie. Wszystko zamierzam uwieczniać i opowiedzieć jak było. A tymczasem kilka kadrów sprzed…. O rety! już 4 lat.

Dusia

 

5 thoughts on “Róbmy wioskę

  1. Mieszkam we Włoszech i wspólne posiłki są tutaj codziennością. Po prostu nie da się inaczej :-), potwierdzam, że jest to bardzo ważny moment dla całej rodziny. Sama tych chwil jednak musiałam się nauczyć. Udanego pobytu nad Morzem, sama tęsknie niesamowicie :-). Pozdrawiam.

    Liked by 1 person

    1. Agnieszka, dziękuję za ten komentarz:) Dla mnie historyczny, bo pierwszy:)
      Masz rację, celebrowania wspólnych posiłków i wspólnego czas w ogóle, trzeba się nauczyć. Zazdroszczę tej codzienności:) i to jeszcze we Włoszech!
      Pozdrawiam

      Like

  2. W naszej rodzinie wspólne posiłki też są bardzo ważne. Właściwie nie ma takiej opcji, żeby ktoś sam sobie siadał do stołu i jadł. Oczywiście mamy taką możliwość, ponieważ uczymy się w domu i czas na to pozwala 🙂 A jak tata wraca z pracy to najmłodszy zawsze przychodzi do niego na pogawędkę i na “sępa” zjada drugi obiadek 🙂

    Like

Leave a comment